Laos, w drodze do Luang Prabang, styczeń 2010. Piękno staje się tak piękne, że robi się aż banalne.
Pozostaje smak grapefruita w ustach. Długi oddech. Wyjście na taras, gdzie niedopałki tlą się w popielniczkach. Każdy dzień ma tysiące magicznych momentów. Każdy z nich unikalny, trudny do uchwycenia. Kiedy ze zmęczenia o mało nie przewracam się w newsroomie, czuję że przeżyłem kolejny dzień, że zasłużyłem na miskę strawy, a nawet zjadłem już ją niejako a konto, wiedząc, że zapracuję.
W tym ujebaniu się po pachy (przepraszam za słowo, ale lepszej ekspresji nie znajduję) niczym w alkoholowym zamroczeniu marzę o powrocie do dalekich krajów. Do miejsc migotających pomarańczową szatą mnichów buddyjskich. Do przełomów Mekongu z pięknem zwalającym z nóg. Do beerlao sączonego z zielonkawej butelki z widokiem na słonia zjadającego kiście bananów.
Życie wciąż mnie jeszcze zaskakuje. Mimo 44 lat pędzi mnie ciekawość, zmęczenie usypia.
środa, 10 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
►
2017
(111)
- ► października (9)
-
►
2016
(136)
- ► października (10)
-
►
2012
(499)
- ► października (16)
-
►
2011
(890)
- ► października (90)
- ► 2009 (266)
O mnie
- Jacek Pawlicki
- Journalist, travel photographer, foreign desk editor at Newsweek Polska. The images presented in this blog's gallery are copyrighted and can't be used without a license, this is valid for all usages including non profit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz